Ale ma genialną rolę Jamesa Cagneya , który dostał zasłużonego Oscara. Film oczywiście jest pochwałą amerykańskiej demokracji i tak dalej , ale poza piosenkami i popisami Cagneya nic w nim nie było. Ogląda się go bez zainteresowania. Jako musical sprawdza się dobrze ale nic poza tym. Jest wiele lepszych musicali
Pochwała amerykańskiej demokracji? Czy ja wiem, jakoś tego nie zauważyłem... IMO przede wszystkim jest to hołd złożony wodewilowi, niedgyś będącego jedyną szansą poobcowania ze sztuką (a czasem "sztuką") dla ludzi z zapadłych wioch, dziś martwemu na śmierć... I jego ostatniej wielkiej gwieździe. Pzdr