Czemu kiedy powstanie mega film, produkcji skandynawskiej, ale zbytnio nie odniesie światowego sukcesu od razu wkracza hollywúdzka wataszka ze swoimi pseudo gwiazdeczkami i wszystko niszczy, dodatkowo robiąc z tego niesamowitą szmirę którą każdy się jara? Gdzie tu logika i sens obejrzenia dobrego kina?
Dopóki nie przeczytałem tu na forum, że to "rimejk" nie miałem świadomości tego faktu. Jeśli chodzi o USA to u nich normalne - kręcą własne wersje z większym budżetem, bo większość Amerykanów: 1) nie zrozumie do końca tych filmów 2) nie wczuje się w sytuację pokazywaną w obrazie 3) jest tak leniwa/źle wyedukowana, że nie chce im się czytać (bądź nie nadążają za czytaniem) tekstu tłumaczenia. Te 3 punkty oczywiście łączą się ze sobą. Oni przyjmują, że ich wersja będzie bardziej "zjadliwa" i często traci na tym cały obraz.
Autorze, jaka jest dla Ciebie definicja pseudogwiazdeczki? Aktor to aktor. Jest popularny, bywa gwiazdą. Co w tym złego. Nie wszystko w świecie musi być szare. Bez sensu kogoś oceniać w taki sposób.
Dlaczego nie wolno? Takie są reguły tego rynku, co nie znaczy że kino europejskie nie osiąga sukcesów na swoją miarę :) Chińczycy kiedy widza cos dobrego to też to kopiują, tu chociaż pewnie działka za scenariusz została wypłacona :P
Remake tak, ale z glową, sercem i duszą- ostatni, który mi sie spodobał to ,,A star is Born", a miał nie lada wyzwanie bo przed nim Judy Garland i Barbra Streisand zagrały genialnie... To mnie utwierdza w przekonaniu, że jesli jest dobra historia i scenariusz to trzeba się bardzo postarać, żeby to zkasztanić.
Z linią pomocy to nie pamiętam tytułu, ale jest np. bardzo p
odobny Komórka ze Stathamem, gdzie porwanej kobiecie pomaga gość z którym się przypadkowo polączyła.
Telefon z
2002, Komórka 2004, Locke 2013, na koniec rodzynek też z 2013 i to z USA. W roli głównej Halle Berry, można powiedzieć że identyczny jak Winny z 2018 - The Call (Połączenie). Więc to nie jest taki mega i oryginalny, jak ktoś te wcześniejsze filmy zobaczy.
"Pseudogwiazdeczki" xD
Śmiechłem nawet. Przestańcie w końcu płakać i żalić się, że "o nie, kolejny remake", bowiem remaki kręci się od wielu dziesięcioleci i mamy sporo bardzo dobrych filmów tego typu.
Coś, Człowiek z blizną, Infiltracja, Narodziny gwiazdy, Mucha, Ocean's Eleven, Prawdziwe męstwo - to te filmy, które są LEPSZE od oryginału.
A prócz nich mamy też które może nie są lepsze od oryginału, ale są bardzo dobre i dają dużo od siebie: Bezsenność, Vanilla Sky, Świt żywych trupów, Za garść dolarów, Siedmiu wspaniałych, Inwazja porywaczy ciał i wiele innych, których akurat wypadły mi z głowy.
kino skandynawskie jest dość specyficzne, ma wyjątkowy ciężki klimat, absurdalny czarny humor, jest małomówne, ma ograniczone środki wyrazu i co najważniejsze odwołuje się do inteligencji oglądającego. myślę, że hollywood tworzy uproszczone wersje ze swoimi gwiazdami, które lepiej trafią do, jak to mawia Clarkson, "jajogłowych".
Właśnie oglądam reklamówkę i sobie myślę..WTF przecież ja już to gdzieś widziałem ale byli inni aktorzy . Co za plagiat . Dziwne że Jake wziął tę rolę bo do tej pory wybieral dobre filmy przeważnie ...coś jak Tom Hanks a tu nagle taka niespodzianka mało pozytywna
Plagiat? Teraz to dowaliłeś... w słownikach możesz znaleźć co znaczy to słowo, polecam sprawdzić zanim znów go użyjesz :)
Film za dychę. Ciekaw byłem budżetu, ale nie podany. Widziałem skandynawską wersję, padaka wzmocniona skandynawskością. Tu nie jest wiele lepiej, przyznaję, nie dałem rady do końca.
Też nienawidzę amerykańskich remaków, ale akurat Gyllenhaal to bardzo dobry aktor, a nie pseudogwiadeczka. Poza tym się zgadzam
Skoro mega film, produkcji skandynawskiej, nie odniósł zbytnio światowego sukcesu, to co tu można niszczyć? Jest wręcz przeciwnie. Hollywúd właśnie buduje i odnosi sukces (sam napisałeś, że każdy się jara).
Twoja wypowiedź jest pełna sprzeczności.
Widziałam obie wersje, duńską parę lat temu jak miała premierę więc oglądałam bez wrażenia "jeszcze raz to samo" . Podobały mi się obie wersje, każda miała swój klimat, mam nawet wrażenie, że w amerykańskiej było trochę bardziej dramatycznie, może dlatego, że Cedergren gra w bardziej stonowany sposób.
Problem jest czysto komercyjny. Według polskich mediów nie opłaca się puszczać kina europejskiego wiec i widz nie wie że powstają produkcje inne niż hollywódzkie.
Ja bym się zastanowił co jest nie tak z Europejczykami, skoro blisko 750 milionów ludzi nie potrafi promować i oglądać swoich własnych filmów tak by zarobiły te filmy, zaś 330 milionów Amerykanów buli miliony na kolejne filmy, które zarabiają kolejne miliony i stać ich na to, by w swoim języku i dzięki swoim aktorom oglądać to czego Europa nie doceniła.