W mojej ocenie obraz jest słabszy od "Morituri" z Brando zarówno w kwestii dopracowania fabuły jak i wymowy antywojennej. Poza tym absurdalna końcówka w dużym stopniu umniejsza wartość filmu - w książce jest ona logiczna i bardziej wstrząsająca, ukazująca jak destrukcyjnie wpływa wojna na ludzka psychikę i mentalność. Natomiast w filmie mamy jakąś bezsensowną egzekucje ni w 5 ni w 10.
Clift stawał się wtedy wrakiem człowieka. Oglądanie go w tej kondycji, jego cierpienia, jest bolesne
W Skłóconych z życiem (1961) razem z Marilyn Monroe tworzą jeden z najbardziej przygnębiających duetów, jaki miałem okazje oglądać.
Wole zachowac go w pamieci z jego rolami w Po wielkiej burzy i w Podzielonym miescie.
Chyba sie zgadzamy. Czas nie byl stracony, ale zarowno Brando, jak i Clift, mieli w swoich biografiach lepsze role i grali w filmach z lepszym scenaruszem.