Jeśli chodzi o parę głównych bohaterów - artystów to nie ma większego problemu.
Brian Slade = Brian Eno + Slade + image Jobriatha, a całość to zakamuflowany David Bowie
Curt Wilde = Kurt Cobain + Oscar Wilde + image i muza Iggy Popa, a całość to BYĆ MOŻE zakamuflowany Lou Reed, ale pewności nie mam.
Ale Jack Fairy to trudna do rozgryzienia postać. Po za tym, że Fairy to w anglosaskiej literaturze postać ze świata fantasy, ale nie wiem czy to dobry trop.
Smaczków jest oczywiście więcej. Na przykład w klubie, w którym po raz pierwszy Brian spotkał "nawalonego" Curta, występująca w tle wokalistka to pewnie nawiązanie do Suzi Quatro.
Co jeszcze odkryliście ? I ma ktoś konkretny pomysł na Jack'a F. ?
P.S.
Kiedyś gdy po raz pierwszy oglądałem "Idola", Tommy Stone skojarzył mi się z Rodem Stewartem z okresu "Tonight I'm Yours" :)
Ja coś znalazłam. Pojawia sie ona tylko w jednej scenie, ale odrazu mi się nasunęło na myśl to porównanie
Idol: http://data.whicdn.com/images/1613006/VG_0705_large.jpg
do http://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&cad=rja&sqi=2&ve d=0CAUQjRw&url=http%3A%2F%2Fwww.alicia-logic.com%2Fcapspages%2Fcaps_viewall.asp% 3Ftitleid%3D13&ei=fG_HULDzLeek4gSf_YGICw&psig=AFQjCNENKFowObmJFElMT2--QUEH9uDDbg &ust=1355333885021754 (troszki długi link)
podobna jest wg mnie do Columbii ze słynnego campowego filmu The Rocky Horror Picture Show :D
He, he 'Rocky Horror Picture Show" znam niemal na pamięć :)
Kto wie, może masz rację. Takich niuansów może być więcej.
Przy następnej okazji, muszę jeszcze baczniej przyjrzeć się całemu tłu.
Wiem, że to bez sensu, ale Jack Fairy jakoś kojarzy mi się z Marylin Manson. Kiedyś tez miał rude włosy i takie pióra w jakimś teledysku czy na koncercie.
Dlaczego bez sensu ? Każda sugestia może być dobrym tropem. Ja o tym nie pomyślałem, bo Manson to nie moja bajka.
W książce Adrzeja Pitrusa o twórczości Todda Haynesa pojawia się wyjaśnienie, że Jack Ferry to postać wzorowana na Brianie Ferry, wokaliście Roxy Music, oraz na Brianie Eno
No tak, zapomniałem o Bryanie Ferry. Przecież Roxy Music też ma glamowy rodowód.
Filmu nie oglądałam (jeszcze), ale patrząc po opisach i zdjęciach, to Curt Wilde mocno kojarzy mi się z Mickiem Ronsonem.
Brian Slade - David Bowie. Kiedy David i Iggy Pop się spotkali, Iggy był nawalony jak autobus do Lichenia.
U mnie Jack Fairy od razu wywołał skojarzenia z Andrew Woodem z Mother Love Bone, nie umiem wyjaśnić dlaczego - może przez podobną manierę śpiewania. W ogóle przez większość filmu miałam wrażenie, że przez glamrockową powłokę przebijają się nawiązania do sceny Seattle (choćby wątek Curta - jego imię i wygląd to chyba nie przypadek).
poza imieniem i włosami nie widzę totalnie nawiązania do Cobaina :/
dla mnie Wild to czysty Iggy :)
Pierwowzorem Curta Wilde'a jest zdecydowanie Iggy Pop, chociaż w dalszej części filmu podobieństwo do Cobaina rzeczywiście było uderzające, tylko z fabułą jakoś średnio się to łączy :D Jak dla mnie historia Curta i Briana to głównie podkoloryzowana wersja współpracy Bowiego i Iggy'ego, nawiązań jest pełno, choćby przeprowadzka do Berlina Zachodniego. Nie wszystko jest też takie jednoznaczne, bo w jednej scenie Curt Wilde staje się Mickiem Ronsonem, kiedy pojawia się "cytat" z koncertu Ziggy'ego Stardusta - http://www.annachen.co.uk/wp-content/uploads/2016/01/David-Bowie-kisses-MIck-R-0 08.jpg :) No i Maxwell Demon = Ziggy Stardust - udawane zabójstwo Slade'a jest odwołaniem do ostatniego koncertu Bowiego i zespołu jako Ziggy Stardust and the spiders from Mars, kiedy Bowie 'zabił' tę postać. Mandy Slade jest raczej wzorowana na Angie Bowie, a Tommy Stone zaraz skojarzył mi się z Davidem z okresu Let's Dance.
Za każdym kolejnym razem, gdy oglądam ten film, dostrzegam coraz więcej nawiązań do różnych postaci z rozmaitych okresów historii muzyki. Pamiętam, że oglądając film za pierwszym razem, po wstępie o Oscarze Wilde moim początkowym skojarzeniem był Morrissey, który jak wiadomo jest wielkim jego miłośnikiem i inspiruje się jego dziełami pisząc utwory. Gdzie jednak jego miejsce w erze glam rocku? Poza tym, że w młodości słuchał Bowie'go, Reed'a, New York Dolls, to jego twórczość wręcz kontrastuje z tym okresem. Podobnie, wspomniany już Cobain. Skłania mnie to wszystko do wniosku, że reżyser chciał w tym filmie ukryć jak najwięcej muzycznych odniesień, będących taką wisienką dla znawców i entuzjastów.
Ciekawostka jeszcze - pod koniec biopicu Pop'a, "Gimme Danger" (przy okazji mogę polecić), Jarmusch nadmienia, że postać Curta Wild w "Velvet Goldmine" była wzorowana na Iggy'm.
Należy jeszcze dodać, że "Velvet goldmine" to nie tylko tytuł filmu, ale też piosenka Bowiego, zresztą świetna ;)
Oczywiście, od tego należałoby zacząć, a rzeczywiście nikt nie wspomniał. Utwór rzeczywiście znakomity :-)
jak dla mnie Curt Wilde jak się pierwszy raz pojawia w filmie (na koncercie) to z wyglądu totalnie Jagger (chociaż z zachowania już Iggy ;)
jak dla mnie Curt Wilde jak się pierwszy raz pojawia w filmie (na koncercie) to z wyglądu totalnie Jagger (chociaż z zachowania już Iggy ;)